Dlaczego wirus HPV jest taki niebezpieczny?

W porównaniu do koronawirusa, który sparaliżował świat w ostatnich miesiącach, pod względem budowy wirus HPV jest dużo mniejszy, ale równie groźny: 14 jego typów ma związek z rakiem. Przenoszony jest głównie poprzez kontakty seksualne, ponieważ podobnie jak inne wirusy choćby powszechny obecnie wirus SARS-CoV2, ma powinowactwo do śluzu. Z tym że, nie jak koronawirus do śluzu z dróg oddechowych, lecz z pochwy oraz z jamy ustnej.
Po dostaniu się do komórek nabłonka wirus może zmienić je w komórki nowotworowe. To oczywiście nie dzieje się w jednym momencie. Taki proces trwa zazwyczaj kilka lat. Kłopot w tym, że nie daje on widocznych objawów. Można go zaobserwować tylko w badaniach molekularnych, pod mikroskopem lub w badaniu kolposkopowym. Dlatego przez wiele lat można funkcjonować, nie wiedząc nawet, że w tym czasie w naszym organizmie rozwija się groźna choroba.

Kto powinien się obawiać tego wirusa?

Osoby, które są aktywne seksualnie mają 75% szans zetknięcia się z jakąś formą wirusa brodawczaka (HPV). Jeśli jest to kontakt krótkotrwały, najczęściej dochodzi do zakażenia o charakterze incydentalnym, który nie pozostawia żadnego śladu. Ale część osób (ok. 10% aktywnych seksualnie kobiet ) będzie miała pecha i zostanie nosicielem przewlekłym, na skutek czego dojdzie do zintegrowanego zakażenia. Z kolei 10% spośród tych osób to niestety kobiety, u których zaczną rozwijać się stany przedrakowe zagrożone rozwojem pełnoobjawowego raka.

Rocznie około 2 miliony kobiet w Hiszpanii jest zakażonych wirusami onkogennymi – takie aktualne dane hiszpańskie przedstawił w maju 2019 w Warszawie dr Louis Serrano z madryckiej kliniki Velasquez, dodając, że istnieje bardzo wiele analogii demograficznych do naszej populacji. Choć nie prowadzimy własnych rejestrów, można się spodziewać, że w Polsce liczby te będą podobne. Oczywiście nie każda kobieta, która zostanie zarażona, zachoruje na raka. Szacuje się, że każdego roku spośród zakażonych kobiet około 3,5 tysiąca będzie miało inwazyjnego raka, a około 2,5 tys. umrze z tego powodu.

Kto jest bardziej narażony na rozwinięcie choroby?

Przez wiele lat nie wiedziano, że rak szyjki macicy ma przyczynę wirusową. Podejrzewano różne inne czynniki zakaźne. Rak sutka, endometrium jajnika mają uwarunkowanie genetyczne. Natomiast czynniki ryzyka raka szyjki macicy przypominały raczej chorobę zakaźną przenoszoną na drodze zachowań seksualnych. Dlatego szukano takiego czynnika i w 1975 roku odkryto pierwsze 2 wirusy i ich związek z rakiem szyjki macicy. Dziś wiadomo, że jest ich 14.
Im swobodniejsze zachowania seksualne, im większa liczba partnerów seksualnych, tym szansa na zakażenie większa. W tym przypadku nie wprowadzimy zasad obowiązujących przy innych chorobach zakaźnych – nie zabronimy zachowań seksualnych, a maseczki w tej sytuacji się nie sprawdzą. Dlatego tak ważne są masowe szczepienia.

Kto powinien się zaszczepić?

Najlepiej gdyby szczepieniem objęto wszystkie dziewczynki przed inicjacją seksualną. Do 14 roku życia wystarczy podać dwie dawki i one prawdopodobnie wytworzą odporność do końca życia. Po 14 roku życia potrzebne są trzy dawki, ponieważ układ immunologiczny działa już wtedy trochę inaczej (rekomendacje FDA i EMA). W okresie dojrzewania zanika grasica, co sprawia, że immunogenność szczepionki jest nieco utrudniona.

Ponieważ odporność najłatwiej wywołać u nastolatek rekomenduje się szczepienie w tym wieku, co nie znaczy, że nie można się szczepić także później, w dorosłym życiu.

W wielu krajach prowadzone są programy populacyjne i większość dziewczynek jest szczepiona w szkołach. W Polsce takie akcje podejmują niektóre samorządy lub fundacje, szczepienia są więc rozproszone.

Czy dziewczynka, która zostanie zaszczepiona, może czuć się zupełnie bezpiecznie?

Trochę zależy to od tego, jaką szczepionką zostanie zaszczepiona. Początkowo w masowym użyciu były szczepionki na dwa wirusy, które uważano za najgroźniejsze. Obecnie mamy szczepionki na 7 wirusów i oczywiście to one są rekomendowane. Im więcej antygenów wirusów, tym protekcja jest skuteczniejsza.

A co za szczepieniami chłopców? Czy oni jako nosiciele nie powinni być także szczepieni?

Faktycznie chłopcy przenoszą wirusa, natomiast sami chorują zdecydowanie rzadziej. Na 500 chorych kobiet przypada jeden chory mężczyzna, dlatego w pierwszej kolejności trzeba skupić się na szczepieniu dziewczynek. Choć docelowo oczywiście dobrze byłoby zaszczepić także chłopców.

Skoro jednak samo zaszczepienie się nie zabezpiecza w 100% przed zakażeniem, jak jeszcze można się chronić?

Przede wszystkim od czasu do czasu należy się zbadać. Żeby przekonać się, czy ma się wirusa brodawczaka czy nie, należy jak w przypadku wirusa SARS-CoV 2 zrobić test PCR, które wykonuje się z pobranego wymazu. Teraz jest to trochę utrudnione, bo laboratoria genetyczne w dużych ilościach wykonują badania na obecność wirusa SARS-CoV 2 i na wynik pod kątem brodawczaka musimy czekać około miesiąca, a nie – jak kiedyś – 10 dni. Podejrzewam, że po zakończeniu pandemii przejdziemy z obecnie powszechnie stosowanych rozmazów cytologicznych na diagnostykę molekularną, jak to ma miejsce w krajach wysoko rozwiniętych. Ich doświadczenia pokazują, że to się sprawdza.

Warto wspomnieć, że Światowa Organizacja Zdrowia postawiła nowy cel ginekologii: żeby do końca XXI wieku wyeliminować raka szyjki macicy z całej planety. I pierwszym krajem, któremu prawdopodobnie uda się ten cel zrealizować będzie Australia, a po niej kraje skandynawskie. Tam od wielu lat prowadzone są masowe szczepienia.

Testy molekularne pozwalają n wykrycie osób, które są nosicielami wirusów wysokoonkogennych. Z doświadczeń holenderskich wynika, że za pomocą badań molekularnych wykonywanych zamiast cytologii można ustalić, że około 9% populacji będzie miało wynik dodatni. To oznacza, że pozostałe 91% będzie miał wynik ujemny i nie trzeba ich badać. Wykonując masowo cytologię, niepotrzebnie badamy 90% kobiet, którym rak szyjki macicy nie grozi.

Jakie są rekomendacje odnośnie częstotliwości wykonywania badań?

Jeżeli ma się jednego stałego partnera wystarczy raz na 5 lat zrobić sobie badanie PCR lub po każdorazowej zmianie partnera.

W ostatnich latach sporo mówi się o wirusie HPV i związanych z nim zagrożeniach. Jak ocenia Pan wiedzę na jego temat?

Wciąż jest niewystarczająca. Żeby to zobrazować, posłużę się badaniami moich studentek z Uniwersytetu Opolskiego, które na początku pandemii przeprowadziły internetową ankietę na ten temat. Okazało się, że poziom wiedzy jest niezwykle mały, a nawet jeżeli ktoś słyszał o HPV, to najczęściej ma skojarzenie z… nowym modelem samochodu, gdzie jest mowa o CRV. Kłopot w tym, że większość z osób, które tę wiedzę ma, uważa, że ich ten problem nie dotyczy. Koronnym argumentem jest: „bo ja jestem porządna”. Tymczasem deklaracja „porządności ” nie chroni przed zagrożeniem, które przebiega prawie bezobjawowo i podstępnie. To jest właśnie największym problemem – kiedy zarazimy się wirusem SARS-CoV2 kaszlemy, boli nas gardło, mamy gorączkę. W przypadku zakażenia HPV nie dzieje się absolutnie nic co mogłoby wzbudzić nasze podejrzenia.

Czy można się pozbyć wirusa HPV, jeśli zostaniemy zakażeni?

Kilka lat temu pojawiły się preparaty, które sprzyjają eliminacji wirusa ze śluzu pochwowego i 90% kobiet w ciągu dwóch lat może się samoistnie pozbyć tych groźnych wirusów. Preparaty nie mają 100 procentowej skuteczności, ale mogą doprowadzić do wyeliminowania wirusa, czyli nie dojdzie do przetrwałego zakażenia. Dla kobiet, które są nosicielkami, czyli zostały zakażone wirusem, ale lekarz wykluczył stan przednowotworowy, dostępne są żele dopochwowe, które można kupić bez recepty. Stosując je regularnie, zgodnie z zaleceniami lekarza, można się tego wirusa skutecznie pozbyć.

Co robić żeby nie rozprzestrzeniać wirusa dalej? Czy kobieta która jest nosicielką wirusa ma zupełnie zrezygnować z życia seksualnego?

Warto podkreślić, że prezerwatywa nie zabezpiecza przed przenoszeniem wirusa, zmniejsza ryzyko jedynie o 15%. Oczywiście warto ją stosować, by minimalizować zagrożenie, ale ona nie rozwiąże nam problemu. Pamiętajmy, że zachowania seksualne to nie tylko stosunki płciowe genitalno – genitalne, ale też oralno – genitalne czy manualno- genitalne, które także sprzyjają przenoszeniu wirusa.

Warto podkreślić, że prezerwatywa nie zabezpiecza przed przenoszeniem wirusa, zmniejsza ryzyko jedynie o 15%. Oczywiście warto ją stosować, by minimalizować zagrożenie, ale ona nie rozwiąże nam problemu. Pamiętajmy, że zachowania seksualne to nie tylko stosunki płciowe genitalno – genitalne, ale też oralno – genitalne czy manualno- genitalne, które także sprzyjają przenoszeniu wirusa.

Ograniczyć liczbę partnerów seksualnych, stosować wspomniane wyżej żele i zaszczepić się. Pamiętajmy, że szczepionka może także uchronić przed postępem choroby, co jest nie do przecenienia.

Ograniczyć liczbę partnerów seksualnych, stosować wspomniane wyżej żele i zaszczepić się. Pamiętajmy, że szczepionka może także uchronić przed postępem choroby, co jest nie do przecenienia.