Zdrowa ona - rzetelnie o twoim zdrowiu

Artykuł w kategorii:

Data publikacji: 2022-10-21

Mity na temat zdrowia kobiet

Wywiad „Mity na temat zdrowia kobiet” autoryzowany przez dr Annę Parzyńską, ginekolożkę.

Wywiad z dr Anną Parzyńską, ginekolożką.

Mitem jest większość rzeczy, które kobieta „powinna”. To, co na pewno powinna, to wsłuchiwać się w swoje ciało. Ono samo ją poprowadzi, mówi Anna Parzyńska – ginekolożka, joginka, aktywistka na rzecz kobiet, popularna na Instagramie jako Doctorashtanga. Oto sześć mitów medycznych, z jakimi spotyka się najczęściej – na temat diety wege, kuleczek gejszy oraz tego, czy można pobrać cytologię dziewczynie, która nie współżyła.

Pani Doktor, jakie mity na temat zdrowia kobiet wracają do Pani szczególnie często?

Bardzo często spotykam się z mitem, że mięso jest niezbędne w zdrowej diecie, zwłaszcza w diecie kobiety i przyszłej matki – bo skąd będzie brała żelazo dla siebie i dziecka? Ja nie jem mięsa od 2016 roku i nie dość, że w ciąży wszystkie wyniki miałam wzorcowe, to jeszcze przed ciążą cztery razy do roku oddawałam krew. Zdrowo się odżywiam, kładę nacisk na to, by jak najwięcej witamin i minerałów czerpać z pożywienia. Jak ktoś ma niedobory żelaza, to polecam poprawić dietę, np. pić zakwas z buraków rano, ponieważ żelazo lepiej się wchłania na czczo. Gdy patrzę na pacjentki, to te na diecie wegetariańskiej są z reguły bardziej świadome, poważniej podchodzą do kwestii odżywiania, jedzą urozmaicenie i unikają żywności przetworzonej. Oczywiście, dieta wege oznacza konieczność suplementacji witaminy B12. Jednak przyszłe mamy, które nie jedzą mięsa od lat, raczej o tym wiedzą, pamiętają i z reguły mają dobre wyniki badań. Anemię miewają też kobiety, które mięso jedzą. Nie namawiam jednak do jego odstawienia, nie każdy musi być wegetarianinem. Ale uczulam, żeby wybierać produkty dobre jakościowo.

Jest Pani wegetarianką, ale też joginką. Czy joga jest ryzykowna? Na przykład dla kobiet w ciąży. Powinno się przestać ćwiczyć, gdy zachodzi się w ciążę, czy to mit?

Źródło: Pexels, Yan Krukov.

Źródło: Pexels, Yan Krukov.

Odwrotnie: zachodząc w ciążę warto pozostać aktywną i trenować jogę. Najlepiej jednak zacząć to robić jeszcze wcześniej, przygotowując się do macierzyństwa. Gdy już jest się w ciąży, lepiej nie wprowadzać nowego wysiłku, a raczej utrzymywać lub w razie konieczności modyfikować ten, do którego ciało przywykło. Zawsze namawiam pacjentki do dwóch rzeczy: do robienia badań i do aktywności fizycznej. Nie kieruję na jogę, ale ją proponuję. Tyle jest jej odmian, że każda kobieta znajdzie coś dla siebie. Przykładowo jin joga nie wymaga żadnego przygotowania. To łagodna joga, a pozwala rozruszać ciało i wzmocnić kręgosłup. Mitem jest myślenie, że joga to takie nic, że to leżenie czy przeciąganie się na macie. Niejedna pacjentka jest zdziwiona, że poszła „tylko na jogę”, a wyszła spocona.

Pani Doktor, a seks w czasie ciąży? Lepiej się wstrzymać czy korzystać z życia? Opinie są podzielone.

Seks to fizjologiczna potrzeba człowieka. Gdy ciąża jest prawidłowa, to mamy zielone światło. I nawet nie chodzi o penetrację, ale o zapewnianie bliskości, a ta w ciąży jest wyjątkowo ważna. Nie powiem jednak, że seks jest wskazany – są kobiety, które go nie chcą, mają za sobą poronienia, czują, że to dla nich za dużo. Partner również bywa niechętny. Z medycznego punktu widzenia nie ma więc ani nakazu, ani zakazu – chyba, że są wyraźne przeciwwskazania. Poza tym, to jedna z lepszych, naturalnych metod wywoływania porodu, warto o tym pamiętać pod koniec ciąży.

A jak jest z ćwiczenia mięśni dna miednicy? Mówi się, że ich trenowanie wzniesie nas na wyżyny seksualne, uchroni przed nietrzymaniem moczu i ułatwi poród. I że każda z nas powinna codziennie je zaciskać. Czy to kolejny mit?

Niestety tak. To, co każda z nas powinna, to udać się do fizjoterapeutki uroginekologicznej, żeby sprawdzić, w jakim ma stanie mięśnie dna miednicy. Rzeczywiście często słyszę, że trzeba ćwiczyć i wzmacniać tzw. mięśnie Kegla, i to w każdej wolnej chwili – siedząc w aucie czy gotując obiad. Niestety, bardzo często mamy te mięśnie bardzo spięte! Świadczą o tym bolesne miesiączki, bolesne stosunki czy dyskomfort podczas badania ginekologicznego. Stres i napięcia gromadzą się w miednicy i skracają nam te bardzo ważne mięśnie, a te, gdy nie mają prawidłowej elastyczności, bolą. Zalecanie takim dziewczynom, żeby jeszcze zaciskały mięśnie, tylko nasili dolegliwości. One powinny te mięśnie rozluźniać! Kurs tego, jak się z tymi mięśniami obchodzić przyda się zwłaszcza w ciąży. W zależności od jej etapu inaczej powinniśmy ćwiczyć mięśnie dna miednicy. Dla przykładu, w 34-36 tygodniu ciąży szczególnie warto je rozluźniać. Uchroni to przed uszkodzeniami w trakcie porodu, zmniejszy potrzebę nacięcia krocza. Czasem wystarczą dwa-trzy spotkania z fizjoterapeutką, żeby zobaczyć, jak się obchodzić z ciałem, jak ćwiczyć mięśnie, jak oddychać.

Słynne kuleczki gejszy też nie są więc dla każdej dziewczyny, bo trenują wyłącznie zaciskanie mięśni?

No właśnie, nie wolno uogólniać. Ja umiem mięśnie i spinać, i rozluźniać. Bardzo mi to pomogło w ciąży, w porodzie i później, w powrocie do sprawności. A miałam 36 lat, gdy urodziłam pierwsze dziecko. Czyli byłam w takim wieku, kiedy – znowu mit – mówi się, że konieczne jest cesarskie cięcie, bo ciało sobie z naturalnym porodem nie poradzi.

Tematem, który obrósł mitami, jest miesiączka. Mówi się: no boli, sama natura.

Też tak kiedyś myślałam. Jak bolało bardziej to brałam silne leki przeciwbólowe. Dziś myślę, że dobrym pomysłem jest urlop menstruacyjny. Ale też mitem jest, że „ma boleć”. Oczywiście, w trakcie okresu zachodzą zmiany, dochodzi do łuszczenia się endometrium, co można odczuwać jako dyskomfort. Ale jeśli dziewczyna zwija się z bólu, nie jest w stanie iść do pracy – to nie jest to normalne i trzeba szukać pomocy specjalisty. Co najczęściej wywołuje ból? Na przykład endometrioza. Często towarzyszy jej silne, obfite krwawienie. Podobnie obecność mięśniaków w macicy. Bywa, że za dyskomfortem stoi wspomniany już przewlekły stres, gromadzący się w miednicy. Warto wtedy popracować z fizjoterapeutą.

Miesiączka jest często traktowana jako utrapienie, dopust boży.

Kobiety zawsze czuły się gorsze, wykluczone – z powodu ciąży, która ogranicza zwykłe funkcjonowanie, ale i z powodu miesiączek. Na szczęście coraz więcej jest świadomych kobiet, które doceniają cykl miesięczny, wsłuchują się w ciało i starają się zrozumieć co ten cykl oznacza. Według starożytnych plemion Ameryki Południowej pełnia to owulacja, a nów – miesiączka. Znam kobiety, które się tak synchronizują. Korzystają z tego, co dany czas w cyklu daje. Że pierwsza jego faza wypycha nas do ludzi, bo ewolucyjnie szukamy partnera, żeby nas zapłodnił. To czas na ważne decyzje, prezentacje, działanie do zewnątrz. Druga faza nas cofa. Sporo z nas ma zespół napięcia przedmiesiączkowego (PMS), zamyka się w sobie, ale ma też wtedy świetne pomysły i przemyślenia. Mamy większy wgląd w siebie i w swoje potrzeby. Ciało „namawia” nas do odpoczynku i zaopiekowania się sobą. Jeśli czujemy, że chcemy zostać w domu – zostańmy, nie pchajmy się na czerwone dywany, bo akurat jest impreza. Warto się w siebie wsłuchać, złapać kobiecy rytm, zaakceptować siebie jako kobietę. Będzie nam wówczas łatwiej.

Pani Doktor, ostatni mit: sporo jest kobiet, które nie współżyły i nie bada się ich dopochwowo. Jak więc pobiera się im cytologię?

Można do pochwy tak włożyć szczoteczkę, żeby nie uszkodzić błony dziewiczej, ona jest elastyczna. Takie zbieranie wymazu jest jednak robione nieco na ślepo. Nie zawsze jesteśmy w stanie pobrać pełny materiał z kanału szyjki. Żeby to zrobić odpowiednio, trzeba by włożyć wziernik, ale to już mogłoby naruszyć błonę. Gdy przychodzi dziewczyna w wieku 20 lat i nie współżyła, to daję jej jeszcze trochę czasu. Ale od 25 roku życia staram się pobierać cytologię, najlepiej płynną z genotypowaniem HPV. Jeśli pacjentka nie zgłasza dolegliwości, tyle wystarczy. Proponuję też szczepienie przeciw HPV.

Skoro nie można włożyć wziernika, to jak się w takim razie wykonuje np. badanie USG jajników pacjentce, która nie współżyła?

Mam pacjentki, które bez problemu da się zbadać przezpochwowo – czasami błona dziewicza jest na tyle elastyczna, że pozwala mi wprowadzić głowicę dopochwową. Ale jest to w dużej mierze zależne od pacjentki – tę bardziej spiętą i zestresowaną wizytą ginekologiczną trudniej zbadać. Alternatywą jest badania doodbytnicze, ale ja nie jestem jego zwolenniczką, często słyszę od pacjentek, że takie badanie było dla nich traumatyczne. Możemy też badać przezbrzusznie – wiele zależy od ilości tkanki podskórnej na brzuchu i lokalizacji jajników. Jak się dzieje coś złego – wiadomo, trzeba wykonać badanie. Ale nie naciskam na nie, gdy nie ma dolegliwości. Najważniejsze to słuchać kobiet. Namawiam je, żeby też same słuchały siebie.

Dziękuję za rozmowę.

Anna Augustyn-Protas

Zapoznaj się z naszymi pozostałymi artykułami na portalu https://zdrowa-ona.pl/: Linkowanie do artykułu https://zdrowa-ona.pl/ginekologia/badania-prenatalne/

„Zdrowa Ona” to portal dla kobiet stworzony przez firmę Gedeon Richter, która od lat angażuje się w działania mające na celu zwiększanie świadomości na temat kobiecego zdrowia oraz poprawy jakości ich życia. Portal to przede wszystkim przystępnie podana wiedza medyczna i porady dotyczące dbania o kobiece zdrowie. Kontent zbudowany jest w oparciu o rzetelne artykuły z obszaru m.in. ginekologii (antykoncepcja, ciąża, mięśniaki macicy), kardiologii (nadciśnienie) czy psychiatrii (schizofrenia).