Mężczyźni powinni być świadomi, że wraz z wiekiem wzrasta ryzyko zachorowania na niektóre dolegliwości, w tym schorzenia urologiczne. Podstawą są nie tylko regularne badania profilaktyczne, ale także szybka reakcja na niepokojące objawy.

Jestem osobą, która z reguły „dmucha na zimne”, zwłaszcza jeśli chodzi o najważniejsze dla mnie kwestie. Gdy więc po 50. roku życia zauważyłem pierwsze niepokojące mnie symptomy ze strony dolnych dróg moczowych nie zwlekałem z wizytą u specjalisty. W moim przypadku były to zwłaszcza zmiany w częstotliwości oddawania moczu, w tym częstsze niż zwykle nocne spacery do łazienki, trudności w oddawaniu moczu, a także uczucie bólu i pieczenia podczas tej czynności. Objawy praktycznie z dnia na dzień zaczęły się nasilać, powodowały dyskomfort i poczucie, że „coś z moim zdrowiem jest nie tak”. Gdy początkowo niegroźne dla mnie symptomy nie ustawały przez około miesiąc zdecydowałem, że warto udać się do lekarza. Nigdy nie traktowałem swoich dolegliwości jako wstydliwych więc nie miałem kłopotu, aby otwarcie mówić o nich specjaliście. Oprócz wywiadu lekarskiego, zostałem także skierowany na obowiązkowe badania – palpacyjne, określające poziom antygenu PSA w surowicy krwi oraz analizę i posiew moczu. Diagnoza została postawiona stosunkowo szybko – łagodny rozrost stercza. Przyznam, że wcześniej niewiele wiedziałem na temat tej choroby więc obawiałem się, że z jej objawami będę musiał zmagać się już całe życie lub czeka mnie nieprzyjemny zabieg chirurgiczny. Dowiedziałem się jednak, że moją dolegliwość można skutecznie leczyć za pomocą terapii farmakologicznej. Lekarz wyjaśnił, że jest ona zupełnie bezpieczna dla organizmu i wygodna w stosowaniu – wystarczy pamiętać o regularnym przyjmowaniu tabletek.

Oczywiście ważną kwestią było dla mnie poinformowanie bliskich o stanie mojego zdrowia. Zdaję sobie sprawę, że łagodny rozrost stercza nie jest bardzo poważnym schorzeniem, natomiast chciałem, aby moja rodzina i przyjaciele wiedzieli z czym się zmagam i że być może kiedyś będę potrzebował ich pomocy, np. w wybraniu recepty z apteki. Nie widzę problemu, aby rozmawiać o mojej dolegliwości – uważam, że dyskusja na ten temat jest ważna zwłaszcza z moimi znajomymi w podobnym wieku. Na własnej skórze przekonałem się, że szybkie podjęcie działania w tej kwestii daje znakomite rezultaty – od momentu rozpoczęcia leczenia praktycznie zapomniałem o swojej chorobie.

Obecnie jestem pod stałą opieką mojego lekarza urologa. Co 2-3 miesiące przychodzę na wizyty kontrolne, a co pół roku kierowany jestem na badania. Jeśli chodzi o profilaktykę, mój specjalista szczególnie zalecił mi regularną aktywność fizyczną z czego bardzo się cieszę – już od jakiegoś czasu jeżdżę na rowerze i często spaceruję, a niemal każdą wolną chwilę staram się spędzać na świeżym powietrzu, dlatego nie wyobrażam sobie by z tego rezygnować.

Dzięki dobrze dobranej i tolerowanej przeze mnie terapii niemal nie odczuwam już objawów mojej dolegliwości. Moje życie przed i po diagnozie wygląda tak samo – nadal mogę być aktywny zawodowo, uprawiać ulubiony sport, spotykać się z rodziną i przyjaciółmi bez obawy o wystąpienie przykrych symptomów choroby. Tak jak podkreślił mój lekarz, podstawą „sukcesu” w moim przypadku było szybkie zgłoszenie się na wizytę i szczera rozmowa, która była bardzo pomocna w postawieniu właściwej diagnozy.

 

Nowoczesne preparaty, które stosujemy w przypadku wystąpienia dolegliwości jaką jest łagodny rozrost stercza są dobrze tolerowane przez pacjentów, a co najważniejsze, mają wysoką skuteczność. W leczeniu tego typu schorzenia podstawą jest jednak długotrwała terapia, która trwa zazwyczaj kilka lat. Zabieg chirurgiczny jest natomiast konieczny, gdy zastosowany preparat przestaje działać, a to z kolei wiąże się z nasileniem dolegliwości ze strony dolnych dróg moczowych. Oczywiście każdy specjalista powinien przygotować pacjenta na taką ewentualność, a przed samym zabiegiem porozmawiać z nim na temat szczegółów operacji i wyjaśnić wszelkie jego wątpliwości wyjaśnia ekspert portalu „Zdrowa ONA”, urolog, dr Piotr Kryst.